Kiedy zdecydowałam się przenieść do Anglii wiedziałam, że będę musiała na dłuższą chwilę porzucić gotowanie. Niestety wynajmowanie pokoju w domu z pozostałymi sześcioma osobami (gdzie dzielimy kuchnię) nie sprzyja przyrządzaniu czegokolwiek. O cieście nawet nie wspominam, bo rzucam okiem w stronę piekarnika i chyba dawno nie miał bliskiego spotkania z jakimś środkiem czyszczącym.
By jednak nie być zależną od tematu „co tam w kuchni” chciałabym wprowadzić nowy projekt. Związany z moim obecnym miejscem zamieszkania. Wstępnie oprowadziłam Was po Bristolu. Natomiast teraz chciałabym przybliżyć jak wygląda załatwianie podstawowych formalności. Może akurat rozmyślacie o wyjeździe, ale brakuje Wam tych początkowych informacji jak do tego wszystkiego się zabrać.
Przygotowałam sześć kroków, z którymi sama musiałam się zmierzyć, by wprowadzić wyjazd w życie. Oczywiście nie namawiam do opuszczenia ojczyzny i wyjazdu za workiem pełnych monet. Ale jeżeli tak jak ja, od dłuższego czasu pląta się Wam po głowie myśl – jak to jest pomieszkiwać w innym kraju, jak się żyje, mieć kontakt z innym językiem, to przedstawiam poniżej swoje podpunkty, które pomogły mi na samym początku przyjazdu.
Po pierwsze – DECYZJA
Ok, mamy plany i marzenia o wyjeździe. Przegadany temat z chłopakiem/ koleżanką/ kolegą. Jedziemy. A kiedy? Może za pół roku, albo w przyszłym. Miesiące tak mijają. I rok, potem drugi. Nic się nie zmienia, jedynie w kółko macie powracającą myśl – przecież mieliśmy plany i spróbować wyjechać. My również planowaliśmy wyjazd od dłuższego czasu. Były rozmowy ze znajomymi, którzy pomieszkiwali gdzieś w Irlandii, Anglii i owszem nie było im łatwo. Daleko od domu, rodziny, nowi znajomi i nowe środowisko. Jednak sam fakt, że mogli obcować z inną kulturą, nauczyć się języka i poznawać nowe miejsca – mnie do takiego doświadczenia bardzo ciągnęło. W końcu bez żadnego przekładania, znaleźliśmy bilety do Bristolu za rozsądną cenę. Bez możliwości cofnięcia decyzji, zaczęliśmy rozglądać się za nowym mieszkaniem do wynajęcia.
Po drugie – SZUKANIE MIESZKANIA
Na początek bardziej jest to szukanie w miarę taniego pokoju do wynajęcia. Od 4 lat nie miałam współlokatorów, mieszkałam z lubym i przyzwyczailiśmy się raczej do niedzielenia wspólnej przestrzeni z osobami trzecimi. Ale ok, zaciskamy zęby i szukamy (poprzez portal Gumtree lub Spareroom). Od razu podkreślę – czytać na spokojnie i ze zrozumieniem. Bo później trafi się Wam tak jak mi. Odpowiedziałam na ogłoszenie, gdzie szukali tylko par homoseksualnych. Właściciel mieszkania delikatnie zasugerował, że nie jest to miejsce dla mnie. Trafiłam również na ogłoszenie, którego kryterium było jasne: „only white people”. Albo też propozycję pomieszkiwania z naturystami. Kiedy już znaleźliśmy pokój dla dwójki, właściciel domu życzył sobie potwierdzenia, że mamy pracę lub zapłaty za 3 miesiące wynajmu plus depozyt. Problemem był taki, że nie byliśmy w stanie spełnić tych warunków. Dlatego na sam początek spięliśmy pośladki i znaleźliśmy pokój na krótki okres wynajmu.
Po trzecie – TELEFON
Od pierwszego dnia trzeba zakupić sobie kartę SIM. Zapłacimy niecały funt. Doładowujemy konto za np. 10 funtów i cieszymy się z bezpłatnych 150 minut w Anglii. Jak dzwonić na polskie numery? Z pomocą przychodzi program Skype. Wystarczy doładować konto za 40 zł. Wówczas 1 minuta do Polski kosztuje niecałe 10 gr. Przyjemnie i łatwo.
Po czwarte – BANK
Tu może być troszkę pod górkę. Sama nie lubię odwiedzać banku nawet w Polsce, a co dopiero za granicą. Plus był taki, że mogliśmy zakładać konta we dwójkę. Jak jedno czegoś nie zrozumiało, to drugie tłumaczyło. Pani w banku chciała od nas paszport, dane, nr telefonu i adres. Zapytała czy pracujemy, a jak nie to czy szukamy. Przede wszystkim nie wstydzić się prosić, by Pan/Pani w banku wyjaśniła jeszcze raz. Chce pomóc, choćby miała mówić dużymi literami i bardzo powoli.
Po piąte – NIN National Insurance Number
Przed podjęciem jakiejkolwiek pracy musimy mieć najpierw NIN – czyli o numer ubezpieczenia społecznego. Bez tego nikt Nas legalnie nie zatrudni. Jest potrzebny do identyfikacji składek. By go otrzymać najpierw trzeba umówić się na spotkanie w lokalnym Job Centre. Bierzemy telefon i dzwonimy. Rozmowa nie trwa dłużej niż 5 minut, ale przed nią warto sobie przygotować i zapisać na kartce adres zamieszkania w Anglii, nr telefonu i poćwiczyć przeliterowanie swojego imienia i nazwiska.
Następnie Pani po drugiej stronie zada kilka pytań, choćby kiedy przylecieliśmy do Anglii czy o podstawowe dane osobowe. Podaje datę spotkania oraz co dokładnie powinno się na nie zabrać. Poda numer referencyjny, który może być potrzebny jeżeli będziemy chcieli przełożyć spotkanie. W podany dzień wybieramy się do Job Centre. Kolejna uprzejma Pani prosi o nasz paszport. Wprowadza dane w oficjalnym formularzu. Później daje do przeczytania i podpisania stosowny dokument. Informuje, że wydanie karty z numerem zajmuje do 4 tygodni. Ale od teraz nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy mogli zacząć pracę.
Po szóste – PRACA
Przed rozpoczęciem pracy przygotowujemy CV według wzoru angielskiego. Czyli na pewno bez zdjęcia. Drukujemy i zaczynamy roznosić. Każdemu wedle kwalifikacji. Mogą być kawiarnie, hotele czy restauracje. Najlepiej pytać o managera. Z uśmiechem proponować swoją kandydaturą oraz zostawić CV.
Początki w komunikowaniu się po angielsku są różne. Jak to bywa w moim przypadku zawsze popełnię jakąś gafę. W hotelu zostawiam swoje CV, a na pytanie czy pasuje mi stanowisko w restauracji odpowiadam z pewnością w głosie, że mogę być nawet zmywarką (chodziło mi o zmywanie naczyń…)
Jestem bardzo ciekawa czy macie jakieś swoje doświadczenia, jeżeli chodzi o zaaklimatyzowanie się w innym kraju i jakie były Wasze początki. Może mi coś doradzicie? :)
Nigdy nie mieszkałam za granicą więc doradzać Ci niczego nie mogę, ale takie opisy, co i jak, krok po kroku, są bardzo przydatne, na pewno pomagają opanować strach i pozwalają wszystko rozsądnie zaplanować.
A może, jak już się zadomowisz, zrobisz wpis o smakach Bristolu? :)
Kasiu taki plan narodził się też w mojej głowie :)
U mnie nigdy nie było z tym problemów, bo zawsze miałam już kogoś w danym miejscu. Teraz przymierzam się do kilkumiesięcznej „wyprawy” do Miami. Pojadę sama, to będzie dopiero skok na głęboką wodę, bo w USA byłam tylko raz :)
Zabierz mnie do Miami! ;)
od dłuższego czasu planuje wyjazd do Anglii,świetny post,przyda się na pewno
Ewo cieszę się bardzo, że post się przyda :)
bardzo przydatne informacje! z pewnością będą pomocne dla osób, które mają plany wyjazdu. w komentarzach powyżej widziałam co nieco o smakach Anglii – ja chętnie przeczytałabym nie tylko o nich, ale także o lokalnych knajpkach, w których warto zjeść :)
Zbieram materiały na temat fajnych miejsc, gdzie można zjeść/wypić coś dobrego :)
Także jak gotować na razie nie mogę, to chociaż poznam inne smaki ;)
Hmmm nie potrafię nic doradzić bo nigdy nie byłam w takiej sutuacji…ale Twój wpis krok po kroku jest bardzo przydatny, w sumie to nigdy nie wiadomo co nas jeszcze spotka w życiu. Powiem Ci, że podziwiam Was i trzymam kciuki żebyście sobie tam wszystko poukładali :) Pozdrawiam!
Właśnie nigdy nie wiadomo gdzie tam los pokieruje ;)
Ja jechałam na gotowe ,to znaczy wynajęte mieszkanie i praca czekały na mnie.Co do dzwonienia do Polski to najtaniej jednak jest przez WhatsApp ,gratis.
Dzięki za info, dobrze wiedzieć :)
super post :) może wykorzystam w Nowym Jorku :)
Podziwiam za odwagę i życzę powodzenia! :)
Co prawda ja jestem za wielkim boidudkiem, żeby się wynieść z Warszawy, ale Twoje opowieści są bardzo wciągające;)
O tak, znajomość zdecydowanie :)
Choć jak zmierzyłam się pierwszy raz z akcentem brytyjskim na żywo, ledwo co zrozumiałam swojego rozmówcę. Skupiłam się chociaż na wyłapywaniu słówek, by wiedzieć o czym była mowa :))
Myślę,że dla poszukujących nowego życia w Anglii Twoje informacje będą bardzo przydatne.
Niestety sama niczego nie podpowiem, bo na nas zawsze wszystko czekało juz przygotowane i nie musieliśmy pokonywać takich problemów.
Życzę Wam szczęścia i trzymam kciuki za nowe życie!
Mnie kiedyś kusiło, żeby wyjechać, ale zabrakło mi odwagi. Może trochę żałuję… ale dziś jestem już w zupełnie innym miejscu.
Ja niestety nie mam takiej odwagi :) i podziwiam…może dlatego że mam dzieci, ale gdyby sytuacja mnie zmusiła kto wie. Choć przyznam Ci się ze moim wielkim marzeniem jest mieszkanie w Szkocji. Życzę kochana powodzenia :)
Wspaniale, że zdecydowaliście się na wyjazd! To odważna decyzja, a początki bywają niełatwe, ale naprawdę warto wyjść ze swojej strefy komfortu i spróbować przynajmniej jakiś czas pożyć w innym kraju.
Bristol też kiedyś chodził mi po głowie (trochę z przypadku)…
Po ponad roku mieszkania za granicą wciąż największym wyzwaniem jest dla mnie porozumiewanie się w innym języku, ale wspaniałe jest to, że obcując z innym językiem, kulturą, zwyczajami, codziennie (siłą rzeczy) uczymy się czegoś nowego i rozwijamy. Jest to doświadczenie bezcenne i jedyne w swoim rodzaju! Na pewno dacie radę! Powodzenia! :)
Fajny poradnik, choć mam nadzieję, że mi się nie przyda ;)))
Myślę coraz intensywniej o takim wyjeździe. Dziękuję za wskazówki, przydadzą się :)
Do odważnych świat należy. Najważniejsza jest dobra decyzja. Potem szczęście no i żeby przetrwać. Mam nadzieję, że wszystko Ci się uda. Powodzenia :)
Super pomocna jesteś. Dzięki za ten wpis!:)
Male sprostowanie, NIN mozna wyrobic, juz po rozpoczeciu pracy.