Miał być domek z piernika, ostatecznie zdecydowałam się na zwyczajne pierniczki. Nie, żebym odpuściła sobie świąteczny, aromatyczny domek, bo zrobiłam go. Zmierzyłam ściany, dach, wycięłam, wypiekłam, udekorowałam i wzięłam się za sklejanie. Pełna świątecznego nastroju i zadowolona z efektu jak na mój pierwszy dom, sklejam.
Pierwszy piernikowy domek, pierwsze pierniczki
Pierwsze ściany stoją, biorę się za tyły, został tylko dach. Już myślę, jakie to pochwały zdobędę od lubego -„no, no Marcyś, jak na pierwszy dom świetny! Jeszcze tylko piesek i możemy się wprowadzać” i w tym momencie wali się cały. Próbuję złapać ściany, ale grawitacja jest szybsza, łamią się, lukier zamiast do piernika, skleja mi się z podłogą. Mam ochotę rzucić domkiem (a raczej jego częściami) przez okno, niech gołębie mają. Zamiast tego ze złością wgryzam się w dach, (o, pycha!) i złość przechodzi, bo w piekarniku dochodzą do siebie piernikowe choinki, bombki i serduszka. Nie ma co się denerwować, w końcu zrobiłam ten domek, tylko ostatecznie, zamiast stać leży. Przynajmniej pachnie nim wszędzie w moich 32 m2. I tak mam dla Was pierniczki, które również mogą być świetnym prezentem dla bliskich.
Bazowałam na przepisie od blogu Moje Wypieki.
Składniki
600 g mąki pszennej
250 g masła
150 g cukru
1,5 łyżeczki sody oczyszczającej
5 łyżeczek przyprawy korzennej do piernika
6 łyżek płynnego miodu
Dodatkowo
100 g czekolady (rozpuszczonej do dekorowania pierników) wiórki kokosowe
na lukier
1 białko
1 szklanka cukru pudru
Sposób przygotowania
W garnuszku rozpuścić masło, dodać cukier i miód. Mieszać do momentu rozpuszczenia się cukru. Odstawić do ostygnięcia. W dużej misce wymieszać mąkę z sodą i przyprawą korzenną. Wlać rozpuszczone masło z cukrem. Miksować na gładką masę. Masę wałkować na grubość ok. 5 mm i foremkami wycinać kształty.
Wyłożyć blachę papierem do pieczenia i przenieść wycięte formy. Nastawić piekarnik na 180 stopni i piec ok. 12 min (może być krócej, do momentu aż brzegi będą wyraźnie się brązowić).
Ostudzić na kratce. Wrzucić do szczelnie zamykanego pojemnika z kawałkiem obranego jabłka, które pomoże im zmięknąć.
Przygotowanie lukru – białko utrzeć z cukrem pudrem łyżką, tak by nie zostały żadne grudki. Lukier musi być gęsty, w razie konieczności dosypać z 3 łyżki cukru pudru. Dekorować przed podaniem lukrem (zrobiłam z papieru do pieczenia rożek i odcięłam końcówkę, tak malowałam wzroki na gotowych piernikach) lub maczać w roztopionej czekoladzie i w wiórkach kokosowych.
Wyłożyć blachę papierem do pieczenia i przenieść wycięte formy. Nastawić piekarnik na 180 stopni i piec ok. 12 min (może być krócej, do momentu aż brzegi będą wyraźnie się brązowić).
Ostudzić na kratce. Wrzucić do szczelnie zamykanego pojemnika z kawałkiem obranego jabłka, które pomoże im zmięknąć.
Przygotowanie lukru – białko utrzeć z cukrem pudrem łyżką, tak by nie zostały żadne grudki. Lukier musi być gęsty, w razie konieczności dosypać z 3 łyżki cukru pudru. Dekorować przed podaniem lukrem (zrobiłam z papieru do pieczenia rożek i odcięłam końcówkę, tak malowałam wzroki na gotowych piernikach) lub maczać w roztopionej czekoladzie i w wiórkach kokosowych.
Niesamowicie nastrojowe zdjęcia Ci wyszły! Pięknie!
Dziękuję! Przy piernikach jest bardzo świąteczna atmosfera :)
śliczne pierniki! a co tam domek, jak się ma takie ciacha! :) chyba sama też takie zrobię! :)
pierniki zawsze wychodzą :) gorzej z dekorowaniem, nie mam jeszcze wprawy, ale zabawa jest :)
Wspaniałe zdjęcia! Pierniczki wyglądają cudownie :)
Dziękuję! Pierniczki poszły do słoja by zmiękły choć trochę do świąt :)
Też mam plan pieczenia pierników :) już nie mogę się doczekać :)
W takim razie życzę udanych wypieków!
Uwielbiam <3
Eee tam, domek ;) Pierniczki są bombowe, szkoda, że jestem zbyt leniwa, żeby zrobić (no i nie mam wałka). Ale za to kupię sobie w Toruniu ;)
u mnie za wałek robi butelka po winie ;) a z Torunia to jak domowe, najlepsze!
Mam podobne wspomnienia, kiedy przygotowywałem piernikowy domek pierwszy raz. Wszystko chciałem mieć gotowe od razu, jednak pośpiech to nic dobrego. Na drugi rok przemyślałem wszystko i całość sklejałem kilka dni. Najpierw każdą ścianę oddzielnie, pozostawiając na dłuższy czas za oknem (był mróz) aby zaprawa dobrze połączyła ściany. W kolejnych dniach montowałem dach, każdą część oddzielnie, również pozostawiając na dłuższy czas do zastygnięcia lukru. Długo trwało to budowanie, ale opłacało się, bo wszystko trzymało się jak należy :)
No właśnie, nie przemyślałam do końca mojego projektu „domek z piernika”. Myślałam że, to tak łatwo, tu skleić ścianę tu drugą, daszek i gotowy :) Ale nie zniechęcił mnie do siebie, wezmę się na pewno za drugi. Tylko może nie teraz :)
Zapraszam autora oraz czytelników do wzięcia udziału w konkursie świątecznym na najlepszą potrawę.
Szczegóły konkursu wraz z nagrodami (zapas przypraw) na stronie:
http://www.nps-mix.pl/konkurs
Domek zjedzony? Zjedzony. To znaczy że był dobry :-)
z kawą bardzo smakował ;)
Zdjęcia bardzo klimatyczne i urocze! : )
Pięknie wyglądają te wszystkie pierniczki!
Dziękuję! Aż szkoda, że miałam czas tylko na jedną ich turę. Ale w następnym roku, wiem by brać się za nie wcześniej ;)
Pięknie wyglądają Twoje pierniczki. Ja jakoś nigdy nie mam wystarczająco dużo cierpliwości, żeby skupić się na dekorowaniu ciastek. Pomysł z czekoladą i wiórkami mi się podoba, bo wydaje się mniej pracochłonny :)
A tam domek. Grunt, że piernikowy las posadziłaś piękny :) Wesołych Świąt!
Domki z piernika to wcale nie łatwa sztuka :) dobrze, że smakował i są piękne pierniczki na pocieszenie :)