Koniec października i kolejny wpis z dobrą dawką inspiracji dla Was. Od początku tego miesiąca wpadłam po uszy w jesienną aurę. Teraz nadchodzą długie wieczory (nie zapomnijcie przestawić się na czas zimowy), pogoda raczej nie zachęca do spacerowania, ale właśnie teraz zauważyłam w pełni złotą jesień! Póki jeszcze wiatr nie zdmuchnął liści z drzew spaceruję i podziwiam. Zaraz wszystko pograbią, a szkoda bo chętnie zatrzymałabym bukiet z czerwonych liści, by nie przywoływać zimy.
By jak najdłużej utrzymać swój zachwyt nad jesienią, zabieram Was w kilka miejsc, gdzie zainspirujemy się fantastycznymi przepisami na zupy (w tym moje ulubione zupy krem), będzie trochę o blogowaniu i nie zabraknie akcentu Halloween. To zaczynamy!
KULINARNIE
Sami powiedzcie, czy teraz nie jest najlepszy czas na wprowadzenie do kuchni więcej przepisów na zupy? Bo w ten ziąb rozgrzeją lepiej niż nie jeden koc. I duża frajda z przygotowywania. Uwielbiam testować nowe przepisy w kuchni. Kiedyś nie przepadałam za gotowaniem zup, no chyba, że chodzi o pomidorówkę lub jarzynową. W moim domu zupy się jadło, ale już krem nie był taki popularny. Nic nie pływa, nie ma w co się wgryźć. Jednak przyzwyczajenia się zmieniają wraz z gotowaniem. Ciekawość zwyciężyła i wkręciłam się w takie dania. Jedną z moich ulubionych jest zupa krem z cukinii i brokuła. Nawet przekonałam nią mojego lubego. Owszem pomidorówka zawsze będzie ulubioną, jednak nie jest już jedyną.
- Szukacie inspiracji na więcej takich zup krem? Musicie w takim razie odwiedzić blog Ani – nietylkopasta. Spora kolekcja przepisów, która w kilka sekund zainspiruje Was do działania.
- Zupę rybną znam od dziecka. Na święta Bożego Narodzenia Dziadek wkładał całe serce, kiedy przyrządzał swoją wersję. Mama zaś umie wyczarować przepyszną z łososiem. A przypomniała mi o tym Marta z bloga Przepisy z Podróży swoją jeszcze inną wersją, norweską z dodatkiem krewetek.
- W moim domu co niedzielę serwowany był rosół wedle tradycji. Gotujący i pyrkający wielki gar stał na gazie od wczesnego rana. Rodzice czuwali nad nim, niczym ludzie pierwotni nad ogniem. Kiedy przychodziło do degustacji ja zawsze pytałam się czy jest dużo makaronu i pilnowałam mojej Mamy by dała mi tylko pół chochelki rosołu. Do tej pory tak mam. Makaron jest najważniejszy. Dlatego kiedy zobaczyłam zupę prosto z tajwańskiej kuchni Niu rou mian z blogu Na pałeczkach (autorki samymi zdjęciami mnie oczarowały) od razu zdecydowałam się przetestować. Ogólnie lubię zaglądać na ich bloga. Dziewczyny dzielą się niesamowitymi przepisami z kuchni Dalekiego Wschodu.
BLOG
Trafia się czasem taki okres, że pomysłów na posty brak i szlak trafia wszystko. Chciałobym o czymś napisać, no ale o czym? W gonitwie praca – dom sama łapię się, że mam w końcu ten dzień wolny, jestem gotowa, kawa zaparzona, komputer odpalony, nowy post klik dodaj i zastygam. Pustka, bo nic ciekawego nie przychodzi mi do głowy. Nie mam w zanadrzu gotowych postów, raczej wszystkie pisane są na teraz. Cieszy mnie fakt, że spodobały Wam się takie zestawienia ciekawych linków, a sama wypatrzyłam coś podobnego u Gosi z Rabarbarowo. Ale co powiecie na jeszcze inne formy wpisów?
- Jeżeli jesteście na tak, to podrzucam Wam jeden z lepszych postów jaki znalazłam w tym miesiącu – rozpiskę 30 pomysłów na artykuły blogowe podaje Ola Gościniak. Konkretny artykuł, w którym można znaleźć dużą dawkę inspiracji przy pisaniu kolejnych postów.
- I bardzo spodobała mi się forma z wywiadami. Choć nie często spotykam, kilka wpisów w takiej wersji na śledzonych blogach udało mi się wyłapać. Ostatnio zaczytywałam się w poście na blogu On the Island. Marysia przepytała kilka autorów znanych z prowadzenia blogów podróżniczych jak wyglądały ich początki i jak prowadzi się takiego bloga. Uwielbiam zaczytywać się w historiach o podróżach, była to dla mnie świetna rozrywka do porannej kawy.
- Od dłuższego czasu zaczytuję się w fascynującej opowieści Juli o Australii. Nawet kiedy pisze o pająkach i pijawkach, chłonę każdy tekst z uśmiechem na ustach i myślę sobie – O Julka! Kiedyś tam przybędę! Akurat wyszła kolejna jej książka o australijskich przygodach, którymi chętnie się podzieli z wami w swoim konkursie.
W KLIMACIE HALLOWEEN
Halloween uwielbiam, szczególnie na ekranie. Choć z wycięciem szerokiego uśmiechu na jednej dyńce też bym nie pogardziła. W książce czy w filmie z Potterem czekałam na moment, kiedy przychodził czas na Halloween. Wielka Sala w Hogwarcie przystrojona lampionami, kremowe piwo, słodkie placki z dyni i ogólnie magia, magia! Mimo, że powoli zbliżają się moje 30 – ste urodziny wracam na jesień choć do jednej części filmu, by na chwile znowu poczuć się jakbym sama siedziała na tej sali przy boku najpopularniejszego czarodzieja.
Jednak ja nie o tym – poczujcie Halloween w trochę innym kierunku ;)
- Paluchy wiedźmy to podstawa, ale co powiecie na ciasteczka, w które jednak ciężko byłoby się wgryźć – poznajcie przepis na lekko przerażające ciasteczka na Halloween.
- U Diany z bloga Bardziej lubię książki niż ludzi zaczytuje się już od jakiegoś czasu. Ostatnio opisała swoją relację z Czarnobyla. Jej zdjęcia przywołały nie tylko ciarki, ale też wprowadziły w klimat z filmu grozy. Opuszczony park rozrywki, porozrzucane lalki. Chciałabym poczuć ten nastrój na własnej skórze.
- Klaun. Zdecydowanie nie lubię. Bardziej mnie przeraża niż bawi. Za to w tym roku jest to chyba najbardziej chwytliwy strój na Halloween. W Anglii coraz częściej można spotkać klauna z piekła rodem na drodze. Ale szczególnie popularne stało się to w Stanach Zjednoczonych. Kilka śmiałków jeszcze przed końcem października postanowiło postraszyć na ulicach w dość creepy sposób – ciekawe i krótkie video, które analizuje jak wizerunek klauna zmienił się na przełomie czasu.
Znaleźliście coś ciekawego w sieci w tym miesiącu? Koniecznie dajcie znać :)
Dzięki za wzmiankę oraz miłe słowa :)
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że znalazłam Twój blog :) Szczególnie Twoje wpisy o SEO to sama przyjemność! :)
Masz rację, jesień to czas zup. Ja ostatnio non stop chodzę za moim mężem, żeby ZNOWU ugotował mi rosół (on gotuje bosko ;)) a jak ugotował zupę gulaszową to padłam. Tak mnie rozgrzała, że musiałam wyłączyć ogrzewanie w domu ;p To jest to, zupy górą! :)
Kasia lepiej mów kiedy mąż gotuje kolejną gulaszową i wpadam! ;)
Nie ma sprawy, czuj się zaproszona :)
Ja zdecydowanie bardziej wolę zupy, w których coś plywa, no ale są takie, które po prostu muszą być kremem :)
Wiadomo, a u mnie to marchewka zawsze musi być w zupie :)
Bardzo się cieszę, że moje cotygodniowe przeglądy zainspirowały Cię do stworzenia Twojego cyklu wpisów! Robisz je świetnie, za każdym razem znajduję coś dla siebie ;)
Widzę, że jesteś tak samo wielką fanką zup co ja :D
Teraz to mogłabym samymi zupami się żywić ;)
Takie wpisy są na prawdę fajne! Uwielbiam poznawać nowe miejsca w sieci, a to najlepszy sposób :)
Edyta jest mi niezmiernie miło, mam nadzieję, że spodoba Ci się :)
Brak weny to problem każdego blogera i myślę, że każdy z nas to przechodził przynajmniej raz. Dlatego trzymam kciuki, żeby Twoja wena powróciła i udało Ci się wpaść na nowe pomysły, w końcu lubię to miejsce i byłoby mi miło gdybym nadal mogła tu coś przeczytać :) Z chęcią obejrzę relację z Czarnobyla oraz wywiady z blogerami no i podpatrzę pomysły na Halloween, w końcu to już wypada w ten poniedziałek! A sama od siebie mogę polecić dokument o cukrze, który naprawdę mnie przeraził. Oczywiście zapomniałam tytułu, idę go poszukać i Ci go podeśle ;)
,,Cały ten cukier,, może? Też oglądałam 😰
Tak to ten! :)
Koniecznie znajdź tytuł, chyba że, to ten o którym Ola mówi? :)
Miskę tej zupy możesz do mnie wysłać, uwielbiam takie rozgrzewające kremy jesienią i zimą! ;)
Gołąb z menażką już leci ;)
Ta zupa to mega kusząco wygląda zresztą większość zup kremowych… te kolorki! rosół też czasem u mnie pyrka ;)
Brak weny bywa zatem i pomysły na wpisy się mogą przydać :) idę czytać! Pozdrawiam :)
Jejkuuuu te ciasteczka! 😨😰😱
Prawda, że idealne do schrupania: ;)
haha, to zdjęcie z miśkiem wygrało! :D
Bardzo zaintrygowała mnie ta zupa, zjadłabym teraz taką, bo zimno strasznie ;(
Ale takiego pluszaka nie chciałabym mieć w domu ;)
Marcelino-dużo ciekawych „miejsc” tu znalazłam. Pozdrawiam serdecznie
Ojej, bardzo dziękujemy za wzmiankę o naszym małym blogu! :) Mamy nadzieję, że zupa smakowała :D