Buszując przed snem po internecie trafiam czasem na blogi kulinarne, które skuszą moje oko czymś dobrym. Nauczyłam się, by nie siadać do ich przeglądania na „głodnego”. Jednak, nawet po sytej porcji tostów, kiedy zobaczę co tam dobrego ugotowali, mam ochotę pogryźć swój monitor. Tak było, gdy pierwszy raz trafiłam na volcano pancakes (z blogu Na bogato), wprost nie mogłam oderwać się od przepisu. Przetestowałam je na następny dzień i wyszły mi jedne z lepszych naleśników jakie w życiu jadłam. Ich dużym plusem są wrażenia przy pieczeniu. Dziś wykorzystałam ponownie ten przepis, ale zamiast przelać do dużej formy, dałam je do takiej na muffiny. Uwaga – nie obawiać się wlewać więcej ciasta, będą jeszcze bardziej wyrośnięte ;)
Składniki
1/2 szklanki mąki
szczypta soli
pół łyżeczki cynamonu
pół łyżeczki gałki muszkatołowej
2 jajka
1/2 szklanki mleka
do każdej foremki pół łyżeczki masła
Sposób przygotowania
Mąkę wymieszać z przyprawami, w oddzielnej misce wymieszać jajka z mlekiem. Mieszając stopniowo przesypywać mąkę tak by nie powstawały grudki. Nagrzać piekarnik do 220 stopni. Do każdej formy dać pół łyżeczki masła i włożyć do piekarnika by się rozpuściło. Wlać ciasto, wypełniając foremki do połowy i piec ok 15 min. Moje po tym czasie już miały złocisty kolor i były gotowe. Podać np. z dżemem.
Mój jedyny komentarz, jaki mi w tej chwili przychodzi do głowy: OMNOMNOMNOM!
A to prawda, nie ogląda się blogów kulinarnych na głodengo. A Olę Małą i jej blog też bardzo lubię :-)
Tez takie chcę! Szkoda, że nie mam formy na muffiny, a w papilotkach chyba nie zaryzykuje ;) przy moich zdolnościach jeszcze mi wybuchna w piekarniku :D wygladaja przepysznie, takie miękkie i pulchne, nic tylko ugryźć monitor :)
wygląda ekstra, ja wprawdzie za naleśnikami nie szaleję, ale mój chłopak owszem. zrobię mu kiedyś na śniadanie, to będzie potem bez narzekania wynosił śmieci bez słowa sprzeciwu, w ramach wdzięczności :)))
Bardzo fajny pomysł :)
Super pomysł :) i mimo, że głodna nie jestem, oj nie i tak bym jednego wulkana zjadła ;)
Wow, rewelacja! I są tak apetycznie rumiane :)
rewelacyjny pomysł, z pewnością wypróbuję